piątek, 30 grudnia 2016

Anatomia włosa - część I - wróćmy do korzeni...


       Pierwsze włosy powstają już w okresie płodowym. Mniej więcej ok. 3 miesiąca ciąży pojawiają się zawiązki mieszków włosowych w okolicy głowy, a stopniowo również w pozostałych obszarach.
W 5-6 miesiącu na skórze płodu pojawia się meszkowate owłosienie zwane lanugo, które po 4-8 tygodniach wpada do wód płodowych, a na jego miejscu pod koniec ciąży wyrastają włosy terminalne, nazywane ostatecznymi. Profesor Kostanecki zwraca uwagę, że po obu stronach pierwotnego zawiązka włosa tworzą się nowe, dlatego mieszki często grupują się po trzy.
Zanim mieszek przybierze swoją ostateczną formę, przypomina kolumnę komórek pochodzących z żywych warstw naskórka. Początkowo układają się one prostopadle, z czasem jednak ustawiają się pod skosem. Poniżej kolumny znajduje się drugie skupisko komórek, z których ostatecznie ukształtują się brodawka włosa i torebka włosowa.
      Włos przyrasta na długość na skutek podziałów mitotycznych. Szlak sygnałowy Wnt pobudza keratynocyty do różnicowania się, dzięki czemu przekształcają się one w komórki włosa. Komórki te powstają w opuszce, tworze o cebulowatym kształcie, który obejmuje brodawkę włosową. W jej dolnej części ma miejsce najintensywniejszy podział komórkowy, dlatego często nazywana jest macierzą. Trzeba podkreślić, że jest to jedna z najaktywniejszych metabolicznie tkanek organizmu.
      Część włosa znajdującą się w naskórku nazywamy korzeniem. , część powyżej powierzchni naskórka to łodyga włosa. Wewnętrzna struktura włosa jest najlepiej widoczna w przekroju poprzecznym korzenia. Możemy tu wyróżnić cztery główne elementy: włos właściwy, pochewkę wewnętrzną, pochewkę zewnętrzną i torebkę włosową.
      Włos właściwy zbudowany jest z rdzenia, kory i powłoczki, czy też osłonki włosa. Rdzeń nie zawsze jest obecny, może być strukturą ciągłą, nieciągłą lub fragmentaryczną. Brak rdzenia, szczególnie w przypadku włosów cienkich nie jest niczym niezwykłym. Rdzeń włosa budują duże, wieloboczne komórki, pomiędzy którymi w którymi w korzeniu występuje płyn, a w łodydze pęcherzyki powietrza. Obecne są tu również melanosomy.
       Kora włosa zbudowana jest z komórek o kształcie wrzecionowatym, a przestrzenie między nimi wypełnione są analogicznie do przestrzeni w rdzeniu włosa. Kora stanowi największą część całkowitej masy włosa. W części zrogowaciałej ma charakter włókienkowy. Włókienka składają się z tzw. filamentów keratynowych, które z kolei zbudowane są z protofilamentów. Między włókienkami znajduje się substancja podstawowa, resztki jąder komórkowych i cytoplazmy. Kora włosa jest również miejscem, gdzie gromadzą się ziarna melaniny, zarówno we wnętrzach komórek, jak i w przestrzeniach międzykomórkowych. 
rys. fotolia.com

Najbardziej zewnętrzną część w strukturze włosa właściwego stanowi jego osłonka. Tworzy ją jedna warstwa zrogowaciałych komórek o dachówkowatym ułożeniu. Komórki te wypełnione są drobnymi włókienkami keratyny i substancją spajającą.
      Z osłonką włosa zazębia się pochewka wewnętrzna, która z kolei składa się z powłoczki pochewki wewnętrznej, o budowie przypominającej budowę osłonki. W skład pochewki wchodzi również warstwa Huxleya, której komórki wypełniają ziarnistości trychochialiny, a także warstwy Henlego, zbudowanej z jednej warstwy spłaszczonych komórek, również wypełnionych trychochialiną. W warstwach pochewki wewnętrznej nie obserwuje się melaniny.
       Kolejnym elementem w budowie włosa jest pochewka zewnętrzna, złożona z warstwy komórek kolczystych i podstawnych naskórka. To właśnie one są podstawą mieszka włosowego - stanowią wpuklenie naskórka w głąb skóry właściwej.
Ostatnią warstwą jest torebka włosa zbudowana z błony szklistej, włókien okrężnych i podłużnych.
     Do elementów budowy włosa należą również: brodawka włosa, gruczoły łojowe i mięsień przywłosowy. Brodawka włosa jest tworem łącznotkankowym. Przebiegają tu naczynia włosowate i włókna nerwowe. Część brodawki otoczona jest przez opuszkę włosa, natomiast dolna część o półksiężycowatym kształcie znajduje się tuż pod nią. Naczynia włosowate brodawki zaopatrują macierz włosa w tlen i substancje odżywcze, dlatego zniszczenie brodawki skutkuje trwałą utratą włosa.
    Mieszkowi włosowemu towarzyszy gruczoł łojowy. Gruczoły zbudowane są ze zrazików przedzielonych tkanką łączną. W nich wytwarzane jest sebum, które ma za zadanie utrzymać prawidłowe natłuszczenie naskórka i łodygi włosa. W procesie wytwarzania łoju komórki gruczołowe przekształcają się w wydzielinę, jest to więc mechanizm holokrynny.
Wydobywanie się łoju jest prowokowane przez skurcz mięśnia przywłosowego, który ma swój początek w brodawce skórnej. Jego przyczep umocowany jest do pochewki łącznotkankowej poniżej gruczołu łojowego. Skurcz mięśnia powoduj nie tylko wyrzut sebum, ale również pionowe ustawienie włosa. 

W kolejnych częściach poznacie właściwości włosa, jego strukturę chemiczną i proces wzrostu. Już dziś zapraszam do czytania :)

Literatura:
1. Kostanecki W., Choroby włosów, PZWL, Warszawa 1979.
2. Michałowski R., Choroby włosów i skóry owłosionej, PZWL, Warszawa 1985.
3. Rassner G., Dermatologia. Podręcznik i atlas, Urban&Partner, Wrocław 2003.
4.Siemiątkowska J.M., Zarys trychologii kosmetycznej, Instytut Kosmetologii Fryzjerskiej Trichomed, Stargard 2015.
5. Choroby włosów i skóry owłosionej, red. L. Brzezińska - Wcisło, Termedia, Poznań 2015.


wtorek, 20 grudnia 2016

Zimowe włosy


rys. fotolia.com
Zima to trudny czas dla skóry i włosów. Niskie temperatury na zewnątrz, ogrzewanie i suche powietrze w mieszkaniach, biurach, środkach komunikacji - to wszystko nie służy włosom. Jak zatem pomóc im przetrwać zimę?
Najwięcej osób skarży się w tym okresie na elektryzowanie się włosów. Zjawisko to jest związane z pocieraniem łodygi włosa o włókna naszych ubrań, szczególnie włókna syntetyczne. Powstają wówczas dodatnio naładowane cząsteczki, a ponieważ nasze włosy są właśnie naładowane dodatnio, zaczynają się podnosić w charakterystyczny sposób. Sprzyja temu dodatkowo przesuszenie włosów i ich uszkodzenia. Uszkodzona zewnętrzna warstwa włosa nie zatrzymuje odpowiedniej ilości wody. Zjawisko to potęgowane jest przez centralne ogrzewanie, klimatyzację i oczywiście przez zabiegi takie jak suszenie, prostowanie, czy kręcenie włosów lokówka. Włosom w tym okresie nie służą również zabiegi farbowania, a szczególnie rozjaśniania.
W celu zmniejszenia elektryzowania włosów warto stosować odżywki i maski nawilżające co najmniej dwa razy w tygodniu. Dobrą metodą może okazać się technika "odżywka-szampon-odżywka", w trakcie której na suche włosy nakładamy odżywkę na około 20 minut, po tym czasie myjemy głowę i na koniec znów nakładamy odżywkę. Taka technika chroni przesuszone i puszące się włosy przed nadmierną utratą wilgoci.
Na wielu blogach można znaleźć informację, że elektryzującym się włosom dobrze robi suchy szampon, który ma pochłaniać nadmiar sebum a jednocześnie odpowiednio "dociążać" włosy. Z punktu widzenia trychologa nie polecam jednak tej metody. Suche szampony pozostawiają bowiem na skórze głowy i  łodydze włosa osad, który bardzo trudno zmyć, a który przyczynia się do powstawania łupieżu kosmetycznego, świądu a nawet stanów zapalnych.
Zdecydowanie warto natomiast stosować olejki wygładzające końcówki włosów, bo to one zwykle mają największy kontakt z naszymi ubraniami. Olejki regenerują łuskę włosa, dlatego zalecane są przede wszystkim włosom łamliwym, zniszczonym i kruchym. Mogą one również chronić przed szkodliwym wpływem wysokiej  temperatury emitowanej przez urządzenia do stylizacji.
Czy zatem należy zrezygnować z noszenia czapki, żeby włosy się nie elektryzowały? W żadnym wypadku. Unikanie nakrycia głowy, kiedy na zewnątrz panują niskie, minusowe temperatury, nie tylko grozi przeziębieniem i kłopotami z zatokami, ale także źle wpływa na kondycję włosów. Niska temperatura spowalnia działanie gruczołów łojowych, które produkują mniej sebum. Dla wielu osób może wydawać się to korzystne, jednak wychłodzona skóra to mniej sebum, którego rolą jest przecież ochrona łodygi włosa. Dodatkowo przemarznięte mieszki włosowe, a w zasadzie naczynia krwionośne doprowadzające do nich substancje odżywcze, mogą ulec uszkodzeniu, co spowoduje nadmierne wypadnie włosów. Rezygnowanie z czapek zimą nie jest zatem najlepszym pomysłem, warto jednak poszukać takich, które uszyte są z naturalnych, oddychających materiałów.
Niestety noszenie czapek może przyczynić się również do przetłuszczania włosów i powstawania łupieżu. Ciepło stymuluje gruczoły łojowe do pracy, wilgotne środowisko (pot) sprzyja rozwojowi drożdżaka odpowiedzialnego za pojawianie się łupieżu. W okresie zimowym niezwykle ważna jest zatem prawidłowa pielęgnacja. Warto sięgać po delikatne, łagodnie działające szampony, ale myć włosy tak często, jak tego potrzebują. Klasyczne szampony do włosów przetłuszczających się mogą za bardzo przesuszać skórę powodując tym samym błędne koło. W przypadku łupieżu natomiast trzeba przede wszystkim dobrze określić jego rodzaj i na tej podstawie dobrać odpowiedni preparat pielęgnacyjny.
Wspominałam już, że gorące powietrze z suszarki może być dla włosów szkodliwe. Nie znaczy to jednak, że zachęcam do chodzenia z mokrą głową. Jeśli mamy czas i możemy wysuszyć włosy w sposób naturalny, to jest to najlepsze wyjście. Jeśli jednak musimy użyć suszarki warto skorzystać z opcji chłodnego powietrza. Nigdy nie powinniśmy wychodzić na mróz z wilgotnymi włosami. Tak niska temperatura sprawia, że zawarta w nich woda zamarza zwiększając swoją objętość, a struktura włosa ulega uszkodzeniu, łatwo się łamią i niszczą.
Zima to również czas, kiedy spożywamy mniej świeżych warzyw i owoców, w naszej diecie może zatem brakować witamin i minerałów, co niekorzystnie odbije się na kondycji skóry i włosów. Należy zatem zadbać o urozmaicanie posiłków, warto w tym czasie sięgać po kiełki, lokalne owoce sezonowe (np. jabłka, gruszki), a także orzechy. Szczególnie ważne dla kondycji włosów będzie uzupełnienie niedoborów witaminy A, biotyny, krzemu i niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych. Czasem, jeśli nie możemy zbilansować swojej diety, można sięgnąć po suplementy, jednak taka decyzja powinna być zawsze podejmowana po konsultacji z dietetykiem lub lekarzem.
O diecie dla zdrowych włosów napiszę już wkrótce :)

środa, 7 grudnia 2016

Co ja znów mam na ramionach, czyli kilka słów o łupieżu

Łupież nie jedno ma imię jak się okazuje. A ponieważ nie każdy łupież jest wywołany przez te same czynniki, nie da się go u wszystkich wyleczyć tym samym sposobem. Zacznijmy jednak od podstaw. Łupież jest patologią skóry, która polega na nadmiernym podziale komórek naskórka. W konsekwencji warstwa rogowa ulega nadmiernemu złuszczaniu.
Dolegliwość ta może rozwinąć się zarówno na podłożu skóry suchej, jak i łojotokowej, i ma wówczas odmienny charakter. Łupież suchy objawia się drobnopłatowym złuszczaniem, a łuski łatwo odpadają z naskórka osadzając się często na włosach i ramionach. Tej odmianie często towarzyszy suchość, wrażliwość i świąd skóry. Jest uporczywy, ale stosunkowo łatwy do zwalczenia. Niestety, nie leczony może przerodzić się w dużo poważniejszy łupież tłusty. 
Odmiana tłusta łupieżu zwykle rozwija się na skórze łojotokowej. Jej objawem są żółte, grube łuski, mocno przylegające do powierzchni naskórka. Bywa, że towarzyszy im stan zapalny skóry, a nawet mieszków włosowych. W żadnym wypadku nie należy ignorować tej dolegliwości, nie leczona może bowiem doprowadzić do łysienia łojotokowego. 
Za najczęstszą przyczynę łupieżu uważa się rozrost kolonii drożdżopodobnych grzybów Malassezia globosa. Są one stałym elementem mikrobiomu skóry, ale w sprzyjających okolicznościach mogą doprowadzić do stanów chorobowych. Ich metabolity, m.in. pochodne indolu, wpływają drażniąco na komórki naskórka stymulując ich przyspieszone złuszczanie. Niedawno jednak chińscy naukowcy z Shanghai Jiao Tong University przeprowadzili badania, z których wynika, że największy wpływ na powstawanie łupieżu i jego przebieg ma wzajemna relacja bakterii Propionibacterium i Staphylococus. U osób bez łupieżu przeważała obecność pierwszego mikroorganizmu, drugi natomiast przeważał u osób z łupieżem. Dla kondycji skóry niezmiernie ważna okazuje się równowaga między liczebnością jednego i drugiego szczepu bakterii, a łupież powstaje wówczas, gdy przewagę mają gronkowce.*

 fot. fotolia.com
Łupież bardzo często jest konsekwencją nieprawidłowej pielęgnacji i wówczas mówimy o jego odmianie kosmetycznej. Zbyt agresywne środki myjące, środki do stylizacji włosów, gorąca woda, wysoka temperatura z urządzeń (suszarki, lokówki, prostownice), zaburzają równowagę hydrolipidową naskórka i prowokują go do silniejszego złuszczania. W takim przypadku tradycyjne preparaty przeciwłupieżowe mogą nie przynieść oczekiwanych efektów, a często nawet nasilić dolegliwość. Łupież kosmetyczny wymaga przyjrzenia się nawykom pielęgnacyjnym i wyeliminowania tych, które ewidentnie nam szkodzą. Warto również do codziennej pielęgnacji włączyć szampon ze składnikami nawilżającymi, by przywrócić właściwe funkcje naskórka. 
Pamiętać również należy, że istnieje szereg chorób, które w swoim przebiegu objawiają się zmianami przypominającymi łupież. Należą do nich m.in. łuszczyca, liszaj płaski czy łojotokowe zapalenie skóry. Dlatego, jeśli mimo zastosowania zalecanych środków kosmetyczno - terapeutycznych i odpowiednio długiej terapii (ok 5-6 tyg.) łupież nie mija, należy zgłosić się do dermatologa. 
Do czynników mogących nasilać, a czasem prowokować powstawanie łupieżu zalicza się m.in. stres, zaburzenia emocjonalne i hormonalne, uwarunkowania genetyczne, ale także nadmierne spożywanie alkoholu czy błędy dietetyczne. W przypadku tych ostatnich szczególną rolę odgrywają składniki mineralne: wapń, magnez, fosfor, potas, żelazo i cynk, a także nienasycone kwasy tłuszczowe z grupy omega - 3. Zauważono również, że dieta obfitująca w węglowodany proste i tłuszcze nasycone sprzyja zmianom skórnym. Może ona wpływać na zmiany pH potu, a co za tym idzie - naskórka, co sprzyja rozwojowi drobnoustrojów chorobotwórczych. 
W postępowaniu terapuetycznym najważniejsze jest określenie rodzaju i przyczyny pojawienia się dolegliwości. W przypadku łupieżu suchego zwykle poleca się stosowanie preparatów o właściwościach nawilżających w połączeniu z przeciwłupieżowymi. Na suchej skórze również odnotowuje się przerost kolonii Malassezia globosa, dlatego stosowane kosmetyki powinny ograniczać jej rozrost. Trycholodzy zalecają stosowanie szamponów przeciwłupieżowych zamiennie z neutralnymi również po to, by uniknąć zjawiska tachyfilaksji, czyli "uodpornienia się" na działanie składników.
W przypadku łupieżu tłustego, przy wzmożonym łojotoku ważne jest działanie wielokierunkowe. Po pierwsze trzeba pozbyć się nadmiaru zalegających łusek stosując środki o działaniu keratolitycznym. Po drugie należy zredukować wydzielanie łoju poprzez użycie substancji o właściwościach seboregulujących i wreszcie ograniczyć rozwój drobnoustrojów chorobotwórczych, szczególnie drożdżaków. Do najczęściej stosowanych składników należą:
- ketokonazol - znany z szerokiego spektrum oddziaływania - hamuje łojotok i ogranicza rozwój drobnoustrojów;
-pirokton olaminy - o właściwościach przeciwzapalnych, hamujących łojotok i rozwój
mikroorganizmów;
-pirytionian cynku - wykazuje właściwości przeciwgrzybiczne i przeciwbakteryjne, spowalnia również podziały mitotyczne komórek, dzięki czemu przeciwdziała nagromadzaniu się łuski;
- rilopiroks - skuteczny przeciw grzybom chorobotwórczym, szczególnie Pityrosporum ovale.
Często w terapii łupieżu używa się także kosmetyków zawierających kwas salicylowy, rezorcynę, dwusiarczek selenu, czy - bardzo skuteczny - mocznik. Ten ostatni jest związkiem nie tylko keratolitycznym, ale ma również dobre właściwości nawilżające skórę. 
W łagodnych odmianach łupieżu, w łupieżu kosmetycznym, a także jako pielęgnacja po leczeniu zalecane są często preparaty oparte na ekstraktach ziołowych: wyciągu z czarnej rzepy, pokrzywy, brzozy brodawkowatej, liści i ziela szałwii, krwawnika, korzenia łopianu czy kłącza tataraku. Poleca się również stosowanie olejków eterycznych, szczególnie olejku z drzewa herbacianego, ale także lawendowego czy rozmarynowego. 
Trzeba też pamiętać, że drapanie skóry daje jedynie chwilową ulgę, a jego konsekwencja mogą być silne podrażnienia i uszkodzenia włosów.


* http://www.nature.com/articles/srep24877

środa, 2 listopada 2016

Trichomed Wrocław

Miło mi poinformować wszystkich zainteresowanych, że już za kilka dni rozpocznie działalność wrocławski oddział uznanego i popularnego gabinetu trychologii Trichomed. Salon - matka znajduje się w Stargardzie Szczecińskim, gdzie pieczę nad nim sprawuje pomysłodawczyni i wielki autorytet w tej dziedzinie, pani mgr Julitta Siemiątkowska. Szkoleniowiec, wykładowca, autorka pierwszego podręcznika trychologicznego w kraju, a przede wszystkim kobieta z ogromną wiedzą i doświadczeniem.
Miło mi tym bardziej, że Trichomed Wrocław znajdzie się pod moją opieką. Nie ukrywam, że jest to dla mnie zaszczyt, ale i wyzwanie. Wyzwanie, które napędza mnie do działania i mam nadzieję, że sprostam zadaniu, jakie w gruncie rzeczy sama przed sobą postawiłam :)
Plany, przygotowania, prace - to wszystko sprawiło, że ostatnio troszkę zaniedbałam pisanie. Mam nadzieję, że teraz pojawi się jeszcze więcej tematów, którymi będę mogła się z Wami dzielić. Jest wiele pomysłów, pojawiają się nowe cele - mniej lub bardziej odległe. Nie o wszystkim chcę jeszcze pisać, ale mam nadzieję, że wszystko uda się zrealizować.
Zapraszam Cię, Drogi Czytelniku, do odwiedzenia Trichomed Wrocław. Znajdziesz go we Wrocławiu na ul. Gwiaździstej 8, dokładnie tam, gdzie Pracownia Urody Dermalogica. 



wtorek, 27 września 2016

Niedoceniany darsonval....

    Współczesna technologia pozwala nam stosować w zabiegach kosmetycznych i trychologicznych coraz bardziej nowoczesne urządzenia. Dzięki temu możemy proponować naszym klientom coraz skuteczniejsze rozwiązania. Czy to jednak oznacza, że stare metody odeszły do lamusa i nie warto do nich wracać?
    Chciałam dziś napisać Wam o zabiegu, który w kosmetyce został nieco "odsunięty na bok" na korzyść innych, moim zdaniem nie koniecznie tak skutecznych. Trychologia natomiast ciągle korzysta z jego dobrodziejstw. Niejednokrotnie w ciągu 11 lat swojej pracy zawodowej miałam okazję obserwować jego działanie. Dziś już nie wyobrażam sobie gabinetu funkcjonującego bez prądów d'Arsonvala.
Pierwszy aparat wytwarzający prądy wielkiej częstotliwości został skonstruowany przez Nikola Teslę w roku 1891. Rok później francuski fizjolog Jacques d'Arsonval wprowadził je do lecznictwa, gdzie zagościły na stałe. Są prądami o częstotliwościach 300-500 kHz, długości fali 600-1000 nm i natężeniu kilku miliamperów.
Zabieg wykonuje się wykorzystując elektrody wtopione w środek elektrod szklanych, nazywanych pelotami. Peloty są najczęściej wypełnione gazem szlachetnym, a od rodzaju gazu zależy kolor jakim peloty "wypełniają się" w trakcie zabiegu. W momencie zbliżania urządzenia do skóry następuje delikatne iskrzenie, które jest wynikiem wyładowania elektrycznego. Specyficzny zapach towarzyszący wyładowaniom to ozon, gaz, który poprzez utlenianie działa destrukcyjnie na drobnoustroje chorobotwórcze uszkadzając białka ich błon komórkowych. Ta właściwość jest wykorzystywana m.in. w terapiach skór trądzikowych, także w trądziku występującym na skórze głowy.
    Prądy d'Arsonvala powodują wytworzenie w tkankach bardzo słabego ciepła, które wpływa na zakończenia nerwowe, ale również na mikrokrążenie skórne. Miejscowe przekrwienie sprzyja pobudzeniu komórkowej przemiany materii, odtoksycznieniu skóry, odżywieniu i dotlenieniu tkanek. Wpływając na zakończenia nerwowe prądy te działają również lekko drażniąco i stymulująco.  
fot. Darsonwalizacja - źródło własne
      Zabieg wykonuje się w seriach, a jedna sesja to czas 4-8 minut. Sesję taką powtarzać można nawet codziennie jeśli istnieją do tego wskazania. A należą do nich:
- łojotok skóry głowy
- źle ukrwiona i słabo odżywiona skóra głowy
- pojawianie się wykwitów trądzikowych
- wypadanie włosów na różnym podłożu
- łysienie androgenowe
Właściwie przeprowadzana darsonwalizacja pozwala na uzyskanie normalizacji pracy gruczołów łojowych, a dzięki temu redukcję przetłuszczania włosów i stanów zapalnych na tym podłożu. Pomaga także ograniczyć występowanie łupieży łojotokowego i wywołanego obecnością drożdżaków. Zabieg wzmacnia cebulki włosów, dotlenia je i odżywia, dzięki czemu wpływa na kondycję włosów przywracając ich witalność i zdrowy wygląd. Poprawa ukrwienia wiąże się również z ograniczeniem wypadania włosów i przyspieszeniem ich odrostu. Po zastosowaniu prądów skóra jest również lepiej przygotowana na wchłanianie składników aktywnych, dlatego warto poprzedzać nim również inne działania pielęgnacyjne. 
  Trzeba jednak pamiętać, zwłaszcza, jeśli zechcecie wykonywać darsonwalizację w zaciszu własnego domu, że są sytuacje, w których zabieg ten jest przeciwwskazany. Należą do nich:
- ciąża
- rozrusznik serca
- metalowe implanty w organizmie
- skóra nadreaktywna, trądzik różowaty
- stany zapalne skóry
- przerwanie ciągłości naskórka
- choroby nowotworowe
- gorączka
- epilepsja
- zaawansowana miażdżyca naczyń
- nadciśnienie, szczególnie nieuregulowane ciśnienie
- zaawansowane choroby serca
  Reasumując, warto sięgać po stare i sprawdzone sposoby, nie zawsze ulegają przeterminowaniu :)

sobota, 10 września 2016

Dlaczego znów wypadają mi włosy...?

fot. Fotolia.com

            Każdego dnia tracimy około 100 włosów. Jest to zjawisko fizjologiczne, związane z ich cyklem życia i nie powinno nas niepokoić. Kiedy jednak zaczynają wypadać przysłowiowymi garściami, warto zwrócić się po poradę do specjalisty. Może to być bowiem oznaka zaburzeń w funkcjonowaniu organizmu, a nawet poważniejszej choroby.            
Przyczyn wypadania włosów może być wiele. Na samo zjawisko mają wpływ zarówno  czynniki wewnętrzne jak i zewnętrzne. Dużą rolę, jak to zwykle bywa, mają skłonności dziedziczne, czyli genetyka. Oczywiście w takim przypadku niewiele mamy do powiedzenia, możemy jednak starać się nie pogarszać tego stanu choćby właściwą dietą i prawidłową pielęgnacją. Wypadanie włosów najczęściej ma jednak charakter złożony i czasem trudno jest znaleźć ten jeden, główny powód.    
         Jedną z podstawowych przyczyn nadmiernej utraty włosów jest zachwianie równowagi hormonalnej. U kobiet ogromy wpływ ma funkcjonowanie hormonów płciowych, a zwłaszcza estrogenu. Kiedy jego poziom zaczyna spadać bardzo często obserwujemy wzmożoną utratę włosów. Dzieje się tak np. w okresie menopauzy, ale również ok. 2-3 miesiące po porodzie. W trakcie ciąży wysoki poziom estrogenu utrzymywał włosy w fazie ich aktywnego wzrostu. Po porodzie poziom ten gwałtownie się obniżył, a włosy przeszły w stan spoczynku i zaczynają wypadać. Na szczęście jest to zjawisko odwracalne, choć niewątpliwie uciążliwe. Wpływ estrogenu na włosy  jest widoczny nawet w trakcie trwania cyklu miesięcznego. W pierwszych dniach poziom estrogenu spada, spada również poziom nawilżenia organizmu, a co za tym idzie, również skóry i jej przydatków. Warto wspomnieć, że na kondycję włosów w tym czasie ma także utrata mikroelementów z krwią, dotyczy to zwłaszcza żelaza.        Duże znaczenie dla właściwej kondycji włosów ma prawidłowe funkcjonowanie tarczycy. Bardzo często pacjentki zgłaszają się do trychologa czy dermatologa z powodu wypadania włosów, nie mając pojęcia, że cierpią na zaburzenia pracy tego gruczołu. Prawidłowe leczenie połączone z odpowiednią pielęgnacja pozwala na przywrócenie normalnej pracy mieszków włosowych, a tym samym odrost utraconych włosów. Bardzo ważna jest regularne monitorowanie poziomu TSH. 
      Jeśli chodzi o czynniki hormonalne trzeba również wspomnieć o pracy nadnerczy. Podwyższony poziom DHEA – dihydroepiandrosteronu, hormonu produkowanego przez korę nadnerczy, może sygnalizować ich wrodzony przerost a nawet nowotwór. Jednym z objawów podniesienia poziomu tego hormonu jest właśnie zwiększona intensywność wypadania włosów. 
      Dla prawidłowego funkcjonowania mieszków włosowych ogromną rolę odgrywa właściwie zbilansowana dieta. Zagrożone utratą włosów są zwłaszcza osoby notorycznie się odchudzające, będące na restrykcyjnych, niezbilansowanych dietach, a także z niskim poziomem żelaza. Nasz organizm jest tak skonstruowany, że kiedy zaczyna mu brakować niezbędnych do funkcjonowania składników, zaczyna czerpać je z tkanek, które nie są mu potrzebne do przeżycia. Pamiętaj zatem, jeśli przechodzi na dietę, zmieniasz styl żywienia, odchudzasz się – w Twoim codziennym jadłospisie nie może zabraknąć składników odżywczych, kompletu witamin i minerałów. 
          Czasem obserwujemy wypadanie włosów u osób cierpiących na niedociśnienie krwi. Słabe krążenie sprawia, że tkanki pozostają niedokrwione, a tym samym niedożywione. Dotyczy to również brodawek włosowych, które zaopatrują w krew cebulki.    
        Przyczyną wypadania włosów są często choroby, zarówno przewlekłe jak i ostre, szczególnie te, które przebiegają z wysoką gorączką. Zdarza się, że obserwujemy silną utratę włosów na 3-4 miesiące po ataku gorączki i często nie łączymy ze sobą tych dwóch zdarzeń. Choroby autoimmunologiczne, radio i chemioterapia, narkoza przedoperacyjna mogą spowodować znaczną utratę włosów. Dzieje się tak dlatego, że choroba wpływa na skrócenie fazy aktywnego wzrostu i szybsze przejście włosa w fazę telogenu. Przywrócenie organizmowi równowagi, podjęcie właściwego leczenia, odstawienie silnych leków pozwala przywrócić prawidłowy wzrost włosa.             
Wśród innych przyczyn nadmiernego wypadania włosów można wymienić choćby wpływ stresu i traumatycznych zdarzeń w naszym życiu.  
       Duże znaczenie ma też prawidłowa pielęgnacja. Zbyt mocne ściąganie włosów gumką, ciasne ich związywanie, a także agresywne zabiegi fryzjerskie osłabiają mieszki włosowe i sprzyjają wypadaniu. Należy również zwrócić uwagę a codziennie stosowanie produktów takich jak lakiery, żele, suche szampony i inne produkty do stylizacji. Nie sprzyjają one kondycji nie tylko samej łodygi włosa, ale także naskórka i mieszków włosowych. Zwykle wyeliminowanie przyczyny i wprowadzenie właściwych nawyków pielęgnacyjnych pomaga przywrócić kondycję skóry głowy i stymuluje odrost włosa.      
Czasem przerzedzenie włosów obserwujemy również u osób noszących na co dzień nakrycia głowy takie jak kaski, czepki itp. Ciasne nakrycie powoduje tarcie, które osłabia włos, prowadzi do jego uszkodzenia a nawet wypadania.      Osobnym przypadkiem jest trichotillomania – zaburzenie o podłożu psychicznym, którego objawem jest niepohamowane i najczęściej niekontrolowane wyrywanie sobie włosów. Najczęściej dotyczy to włosów głowy, choć ofiarą paść mogą również rzęsy, brwi czy okolice łonowe. Takie zaburzenia zaczynają się często we wczesnym etapie okresu dojrzewania i przebiega z fazami wycofania i zaostrzeń. Leczenie tej przypadłości należy pozostawić psychologom i psychiatrom, trycholog może jednak wspomagać działania nauką właściwej pielęgnacji.
          Jak zatem zapobiegać wypadaniu? Cóż, nie ma złotego środka, ale tak, jak oddajemy do przeglądu samochód, tak powinniśmy od czasu do czasu poddać „przeglądowi” nasz organizm. Wykonywanie badań kontrolnych, zrównoważona dieta, znalezienie czasu na odpoczynek i odpowiednio dobrana pielęgnacja mogą okazać się kluczem do sukcesu w walce o zdrowe włosy. O składnikach pielęgnacyjnych, suplementacji i diecie wzmacniającej włosy już niedługo. Zostańcie ze mną :)    

czwartek, 18 sierpnia 2016

Łuszczyca - trudny problem

Łuszczyca to jedna z tych chorób, która obciąża nie tylko ciało ale także psychikę. Przybierać może różne postacie, najczęściej jednak zajmuje obszar łokci, kolan, obszar lędźwiowy, a także owłosioną skórę głowy. Jej objawem są czerwone grudki pokryte srebrnobiałą łuską, które mogą zlewać się ze sobą i zajmować duże powierzchnie skóry. Niestety świadomość społeczeństwa na temat tej choroby wciąż jest znikoma, a osoby chore często są traktowane jak „trędowate”. Tymczasem łuszczyca jest silnie związana z genetyką i nie da się nią zarazić.
          Bezpośrednia przyczyna choroby nie została jeszcze poznana. Jej podłoże jest wielokierunkowe, niewątpliwie jednak duże znaczenie ma tu układ odpornościowy. Choroba ma zdecydowanie charakter autoimmunologiczny, co oznacza, że organizm traktuje własne tkanki jako obce i zaczyna je atakować. Za ochronę organizmu przed drobnoustrojami chorobotwórczymi odpowiedzialne są m.in. limfocyty T. To właśnie one w przypadku łuszczycy atakują komórki skóry, powodują uwolnienie cytokin, na skutek czego powstaje stan zapalny, a podział komórek naskórka zostaje przyspieszony. U osoby zdrowej proces przejścia komórki naskórka z warstwy podstawnej do warstwy rogowej i jej wyłuszczenie trwa około 4 tygodni. W przypadku łuszczycy czas ten skraca się nawet do 4 dni, co skutkuje nagromadzeniem się martwych komórek na powierzchni zapalnych grudek w postaci silnie przylegającej łuski. Zjawisko to nazywa się parakeratozą.
rys. Łuszczyca skóry głowy , źródło: www.fotolia.pl

O ile nadal nie jesteśmy  w stanie określić przyczyny pojawiania się łuszczycy, o tyle znane są czynniki, które stają się zapalnikami uaktywniającymi wysiew zmian. Zalicza się do nich przede wszystkim stres, zarówno nagły i silny, jak i przewlekły. Duże znaczenie mają również zmiany hormonalne, ostre infekcje bakteryjne i wirusowe, infekcje przewlekłe (stany zapalne zatok, zębów, przydatków czy pęcherzyka żółciowego), a także mechaniczne drażnienie skóry czy zbyt intensywne leczenie zewnętrze. Zapalnikami mogą być również przyjmowane leki, szczególnie z grupy beta-blokerów, środki przeciwmalaryczne, lit (stosowany w psychiatrii), wszechobecne niesterydowe leki przeciwzapalne, a także leki zawierające salicylany. Trzeba również podkreślić, że na zaostrzenie zmian mogą wpływać przyjmowane kortykosteroidy, które są jeszcze czasem stosowane w terapii łuszczycy. Podawane doustnie czy w zastrzykach początkowo powodują wycofanie się zmian, ale bardzo szybko pojawiają się nawroty i to w zaostrzonej postaci.    
        Łuszczyca skóry głowy zwykle jest pierwszym objawem choroby uogólnionej, rzadko może stanowić jej jedyny objaw. Na początku pojawiające się zmiany są liczne, ale raczej drobne. Z upływem czasu przybierają charakter zlewny, tarczki mogą osiągać wielkość nawet 2-3 cm. Zmianom często towarzyszy dokuczliwy świąd, może dojść do wypadania włosów, pojawić się mogą również dolegliwości bólowe. Typowe jest wychodzenie stanu zapalnego ok 1-1,5 cm poniżej linii włosów, szczególnie na skórze czoła i za uszami. Często zmiany pojawiają się również w uszach. Skóra bardzo mocno się łuszczy. W łuszczycy skóry głowy przy zaostrzeniu zmian obserwuje się również rozrost kolonii Malassezia globosa (grzybów patogennych).         
Sama struktura włosów w łuszczycy nie ulega zmianie, jednak u części osób pojawia się nadmierne ich wypadanie związane ze skróceniem fazy aktywnego wzrostu, spowodowanego najczęściej stanem zapalnym. W większości przypadków włosy odrastają, jednak w bardzo ciężkim przebiegu choroby może dojść do łysienia bliznowaciejącego. Jeśli jedynymi objawami choroby są zmiany na głowie przed podjęciem terapii trychologicznej musimy upewnić się, że przyczyną nie jest grzybica skóry owłosionej, wyprysk pieniążkowaty, odmiana łuszczycopodobna podostrego tocznia rumieniowatego czy pseudotinea aminatace (choroba nie ma polskiej nazwy).          
            Pierwszym etapem leczenia łuszczycy skóry głowy jest zawsze pozbycie się łuski. W tym celu stosuje się środki złuszczające głównie na bazie 5% kwasu salicylowego lub 20-40% mocznika. W żadnym wypadku nie należy łusek zdrapywać ani usuwać mechanicznie, ponieważ może to spowodować wysyp zmian. Kolejnym etapem jest zastosowanie preparatów o działaniu redukującym podziały naskórkowe i przeciwzapalnym. Do najbardziej popularnych należy cygnolina, często podaje się również pochodne witaminy D, a także kortykosteroidy. Pomocniczo stosuje się szampony dziegciowe, szczególnie, jeśli chory źle reaguje na cygnolinę. Sam dziegieć ma słabe działanie przeciwłuszczycowe i powoduje uwrażliwienie skóry na światło. W początkowym stadium łuszczycę łatwo pomylić z łupieżem. Bardzo często chorzy próbują stosować ogólnodostępne szampony drogeryjne, co nie tylko nie przynosi pożądanych efektów, ale może jeszcze zaostrzyć problem.       
W zaawansowanych przypadkach konieczne może okazać się włączenie leczenia ogólnego. Podaje się wówczas doustnie retinoidy, leki immunosupresyjne a nawet hydroksykarbamid. Pomocniczo, w przypadku niewystarczających efektów terapeutycznych stosowane jest naświetlanie promieniami UV, często w połączeniu z psolarenami (metoda PUVA). Na świecie często stosowaną metodą leczenie jest podawanie leków biologicznych. Działają one bezpośrednio w miejscu pojawiania się choroby, a ich skutki uboczne są dużo mniejsze niż przy terapiach tradycyjnych. Polska jest jedynym krajem, w którym terapia lekami biologicznymi nie jest refundowana.             
            Pielęgnacja skóry głowy objętej łuszczycą powinna być bardzo ostrożna. Należy pamiętać, że nie wolno zdrapywać ani zrywać łusek, gdyż może to zaostrzyć stan zapalny. Uporczywe drapanie jest również najczęstszą przyczyną wypadania włosów w przebiegu łuszczycy. W codziennych zabiegach higienicznych należy stosować preparaty zalecone przez trychologa lub przepisane przez lekarza dermatologa. Trzeba pamiętać, że skórę łuszczycową traktujemy jako bardzo wrażliwą, dlatego środki pielęgnacyjne powinny być precyzyjnie dobrane. Nie jest dobrym pomysłem nakładanie kolejnych warstw maści natłuszczających bez uprzedniego złuszczenia nagromadzonej łuski. Regularnie stosowane peelingi na bazie kwasu salicylowego, używanie kosmetyków o właściwościach łagodzących i delikatnych szamponów może znacznie poprawić kondycję skóry i samopoczucie chorego. W postępowaniu dermokosmetycznym w gabinecie trychologicznym pomocny może okazać się również zabieg karboksyterapii.



Literatura (w kolejności przypadkowej):
1. Nowicka D., Dermatologia. Podręcznik dla studentów kosmetologii, Wydawnictwo Medyczne Górnicki, Wrocław 2007.           
2.Wąski F., Baran E., Szepietowski J., Atlas chorób skóry, Volumed, Wrocław 1993.
3.Choroby włosów i skóry owłosionej, red. L. Brzezińska – Wcisło, Termedia, 2015.
4.Borzęcki A., Praktyczne wskazówki rozpoznawania i leczenia łuszczycy, www.luszczycalublin.republika.pl

wtorek, 2 sierpnia 2016

Te paskudne SLSy...;)


fot. fotolia.com

Laurylosiarczan sodowy, nazywany w skrócie SLS, to jeden z tych składników, który w dyskusjach na temat składu kosmetyków budzi wiele emocji. Oskarża się go o powodowanie stanów zapalnych skóry, chorób na podłożu alergicznym, a nawet nowotworów. Czy słusznie?       
                SLS jest stosowany powszechnie w detergentach i kosmetykach. Należy do grupy związków powierzchniowo czynnych, co w praktyce oznacza, że jego wodne roztwory umożliwiają emulgowanie i usuwanie zabrudzeń z powierzchni skóry i włosów. To, że Twój szampon, czy żel pod prysznic dobrze się pieni, to zasługa właśnie SLS lub jego kuzyna SLES, albo innych składników z tej grupy. Jako substancja myjąca i pianotwórcza SLS może powodować podrażnienia, dotyczy to jednak osób, które są wrażliwe na ten składnik. W innych przypadkach kontakt substancji ze skórą jest zbyt krótki, by mógł ją uwrażliwiać. To zupełnie tak, jak z każdą inną substancją, na którą jesteśmy uczuleni. Jeśli o tym wiemy oczywistym jest, że unikamy alergenu. Kiedy język puchnie Ci po zjedzeniu orzechów, raczej nie będziesz po nie chętnie sięgać prawda? Ale do rzeczy.  
                Na fali popularności tzw. kosmetyków ekologicznych, organicznych, bio itd. (żeby była jasność, jestem zwolenniczką poszukiwania dobrej jakości składników naturalnych w kosmetykach, uważam jednak, że we wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek) wokół SLS zgromadziło się wiele niedopowiedzeń i historii wyssanych z palca, które urosły do rangi prawd objawionych. Są powielane na blogach i stronach internetowych bez zweryfikowania ich prawdziwości.           
Badania in vitro i in vivo prowadzone od 1983 wykazały, że laurylosiarczan ma działanie drażniące w stężeniu ok 2% i wyżej. Działanie to pogłębiało się w przypadku zwiększania stężenia substancji. Trzeba jednak podkreślić, że dotyczyło one preparatów, które pozostawały na skórze przez dłuższy czas. W tym przypadku za bezpieczne uznano stężenie do 1% składnika w produkcie.            
Inaczej ma się sprawa z kosmetykami służącymi do krótkiego kontaktu ze skórą czy włosami, które są szybko zmywane. Tu nie wykazano drażniącego działania substancji. Wspomnieć również trzeba, że w badaniach stosowano czysty roztwór SLS. W kosmetykach substancja ta pełni rolę emulgatora i „zmywacza” i nigdy nie jest stosowana samodzielnie. W składzie dobrych preparatów zawsze znajdziecie substancje łagodzące drażniące działanie laurylosiarczanu, należy do nich choćby powszechnie stosowany pantenol.    
                Co się tyczy rzekomej rakotwórczości SLS – żadne badania jej nie potwierdziły. Podobnie rzecz ma się z kumulacją składnika w organizmie, jego przedostawaniu się do mózgu, nerek i innych organów. Nie bardzo potrafię zrozumieć skąd ten pomysł. Nie udało mi się znaleźć żadnego poważnego źródła potwierdzającego te sensacyjne wieści. Jeśli na takie natraficie, bardzo proszę o ich wskazanie. Podobnie nie udowodniono wpływu na DNA, rozwój płodu, a nawet na wywoływanie alergii.   
                Bez wątpienia SLS, jako substancja emulgująca może uszkadzać barierę hydrolipidową naskórka, jednak podkreślam, że wszystko zależy po pierwsze, od stężenia, po drugie od obecności innych substancji w kosmetyku. Jeśli więc skóra Twojej głowy jest z natury sucha i skłonna do podrażnień, czytaj dokładnie etykiety. W Twoim przypadku być może rezygnacja z SLS będzie korzystna. Piszę „być może” ponieważ wielokrotnie okazuje się, że to nie on jest winowajcą, jednak tego dowiedzieć się możesz jedynie dokładnie obserwując reakcje skóry na stosowane preparaty.      SLS (i jego nieco łagodniejsza wersja SLES) to bardzo dobra substancja myjąca, szeroko przebadana pod względem toksykologicznym i uznana przez wszystkie organizacje naukowe zajmujące się badaniami kosmetyków za bezpieczną. Oczywiście, możemy zaraz doszukiwać się „spiskowych” działań przemysłu kosmetycznego, ja jednak wolę zachować odrobinę zdrowego rozsądku, co w dobie internetowych – forumowych ekspertów od wszystkiego bywa bardzo trudne. Pamiętajmy, że – jak pisał Paracelsus - Dosis facit venenum. Dawka czyni truciznę, jeśli więc przesadzamy ze stosowaniem danego składnika, z dużym prawdopodobieństwem w końcu nam zaszkodzi. 

Źródła:
http://www.dweckdata.com/Research_files/SLS_compendium.pdf
http://www.kosmopedia.org/encyklopedia/sodium_lauryl_sulfate,1142
http://www.kosmopedia.org/bezpieczenstwo_kosmetykow/szkodliwe_skladniki_kosmetykow/
http://artofbeauty.com.pl/medycyna-estetyczna/poradnik/czytaj-etykiety-kosmetykow
materiały z konferencji i sympozjów kosmetycznych


niedziela, 24 lipca 2016

Tarczyca - mały gruczoł, duże kłopoty...


Problemy z funkcjonowaniem tarczycy ma coraz więcej osób. Mogą one znacznie utrudnić życie, przyczyniają się również do zmian w wyglądzie. Jedną z dolegliwości towarzyszących zaburzeniom pracy tarczycy jest przerzedzenie/wypadanie włosów. To często z tego powodu pacjenci zwracają się do lekarzy lub trafiają do gabinetów trychologicznych, gdzie sugeruje im się wykonanie badań. Często przez kilka miesięcy a nawet lat nie wiedzą, że ich złe samopoczucie związane jest z niewłaściwą pracą tego małego gruczołu. Dziś postanowiłam zatem przybliżyć Wam temat funkcjonowania tarczycy, najczęstszych zaburzeń i ich wpływu na zdrowie włosów.          
                Tarczyca to gruczoł układu hormonalnego położony w przedniej części szyi . Składa się  z dwóch płatów połączonych obszarem zwanym cieśnią. Jej struktura to wypełnione białkiem – tyreoglobuliną pęcherzyki, pomiędzy którymi znajduje się tkanka łączna, naczynia krwionośne i włókna nerwowe, a także komórki wydzielające hormon – kalcytoninę. Nabłonek pęcherzyków zbudowany jest z komórek nazywanych tyreocytami, które odpowiedzialne są za wytwarzanie hormonów tarczycy.  Komórki te mają zdolność wychwytywania znajdującego się w osoczu krwi jodu i ta właśnie zdolność warunkuje prawidłową biosyntezę hormonów. Pominę tu opis całego procesu, ponieważ drogi Czytelniku, nie jest on w tej chwili istotny dla zrozumienia wpływu hormonów tarczycy na stan włosów. Mógłby niepotrzebnie skomplikować przekaz, szczególnie osobom, które z terminami biologicznymi miały do czynienia bardzo dawno albo wcale. Jeśli jednak interesuje Cię to zagadnienie warto sięgnąć do literatury, którą podaję na dole.   


 ryc. Tarczyca, źródło : eaglebio.com

                Wracając zatem do tematu – tarczyca do swojej prawidłowej pracy potrzebuje jodu. To z jego udziałem powstają hormony: tetrajodotyronina (T4, zwana również tyroksyną) i trójjodotyronina (T3). W oddziaływaniu hormonów tarczycy na tkanki główną rolę odgrywa T3. Umownie można powiedzieć, że jest hormonem bardziej aktywnym. Trójjodotyroniny powstaje nie tylko w tarczycy, może być również wytwarzana w tkankach, podobnie jak tyroksyna.    
TSH (tyreotropina), hormon, którego poziom oznacza się w badaniach laboratoryjnych, jest wydzielany przez przysadkę mózgową. W błonach  komórek tarczycy znajdują się receptory TSH, które „wyłapują” ten hormon. Poziom tyreotropiny jest regulowany przez ilość hormonów tarczycy. Jeśli jest wystarczająca produkcja TSH jest blokowana, kiedy spada, jest ponownie uwalniania. Mimo, iż nie powstaje w tarczycy, TSH jest bardzo czułym wskaźnikiem problemów, które ją dotykają.       



ryc. Oś podwzgórze  - przysadka, źródło: nuk.org.pl
     
             Hormony tarczycy regulują procesy metaboliczne organizmu i wpływają na prawidłowe funkcjonowanie większości narządów. Wydzielana przez komórki tarczycy kalcytonina reguluje poziom wapnia w tkankach, a wiemy, że pierwiastek ten odpowiada za stan naszych kości i nie tylko.
Kiedy poziom hormonów zaczyna się wahać dochodzi do wielu zaburzeń, które znacznie utrudniają życie.        
        Nadmiar hormonów tarczycowych wywołuje tzw. nadczynność. Ich nadprodukcja powoduje zahamowanie wydzielania TSH. Przyczyn takiego stanu rzeczy może być wiele. Jedną z nich jest odpowiedź autoimmunologiczna organizmu nazywana chorobą Gravesa i Basedowa. Polega ona na obecności w organizmie przeciwciał przeciwko receptorowi TSH. Autoprzeciwciała łączą się z antygenem, jakim w tym przypadku jest TSH, pobudzają go powodując w konsekwencji większą syntezę hormonów tarczycy. Chorobie często towarzyszy przerost gruczołu i pojawienie się wola. Oczywiście jest to tylko jedna z przyczyn nadczynności. Do innych możemy zaliczyć obecność gruczolaka tarczycy, nadmiar jodu, początkową fazę zapalenia tarczycy, czy przyczyny rzadkie, takie jak gruczolak przysadki czy przypadkowa odporność na hormony tarczycy.          
Niezależnie od powodu objawy nadczynności tarczycy są podobne. Należy do nich zwiększony metabolizm i utrata wagi, mimo przyjmowania takiej samej lub większej ilości kalorii, uczucie niepokoju, problemy z koncentracją, bezsenność, drżenie rąk, stałe uczucie ciepła, nadmierna potliwość, nie związane z zakażeniem stany gorączkowe, zwiększona diureza i jednocześnie zwiększone pragnienie, napadowa tachykardia (przyspieszona akcja serca), zwiększenie perystaltyki jelit, czasem osłabienie mięśni i związane z tym trudności z poruszaniem. W przypadku choroby Gravesa i Basedowa mogą również pojawić się charakterystyczne objawy oczne – tzw. wytrzeszcz, spowodowany zapaleniem autoimmunologicznym mięśni gałki ocznej i tkanki łącznej oczodołu.    Nadczynność tarczycy wywołuje również zmiany w funkcjonowaniu skóry i jej przydatków. Ze względu na zwiększony metabolizm staje się ona ciepła i wilgotna, często ulega zaczerwienieniu. Cykl włosowy również ulega przyspieszeniu toteż często pojawia się problem z wypadaniem włosów. Włosy stają się cienkie i jedwabiste, sprawiają wrażenie pokrytych woskiem. Ich wypadanie dotyczy najczęściej okolic czoła, choć może również przyjmować charakter rozlany.      
ryc. Nadmierne wypadanie włosów w nadczynności tarczycy, źródła własne.
          
                W przypadku niedoboru hormonów tarczycowych mówimy o niedoczynności. Jej przyczyną może być również niedostateczna aktywność tych hormonów.  Niedoczynność może mieć charakter pierwotny, kiedy gruczoł tarczowy jest uszkodzony, lub wtórny, kiedy do czynienia mamy z niedoborem TSH. Może być również wrodzona, związana zaburzeniami rozwoju gruczołu, problemami z wytwarzaniem potrzebnych enzymów lub też niedoborami jodu w czasie ciąży, lub nabyta, związana głównie z autoimmunologią (choroba Hashimoto), ale występująca także po leczeniu operacyjnym lub przy pomocy radioaktywnego jodu nadczynności, wola guzkowego czy nowotworów tarczycy. Niedoczynność nabyta wtórna tak naprawdę jest chorobą przysadki mózgowej.            
Wyniki badań wskazujące na niedoczynność tarczycy to przede wszystkim podwyższony poziom TSH i obniżony poziom wolnej tyroksyny i trójjodotyroniny (fT4 i fT3).  Czasem te dwa ostatnie hormony pozostają w granicach normy a podwyższone jest jedynie stężenie TSH.  Niedoczynność tarczycy najczęściej dotyczy kobiet między 30 a 60 r.ż. Bardzo częstą przyczyną jest właśnie odpowiedź autoimmunologiczna organizmu. Jeśli jest podejrzenie o autoagresję potrzebne jest określenie poziomu  przeciwciał tarczycowych – przeciw peroksydazie tarczycowej (anty- TPO) i przeciwko tyreoglobulinie (anty-TG). Pomocne jest również badanie USG, choć nie można oprzeć się jedynie na nim.      
Niedoczynność tarczycy powoduje spowolnienie przemian metabolicznych. Mimo osłabionego łaknienia obserwuje się często przyrost masy ciała. Chory odczuwa przewlekłe zmęczenie, jest osłabiony, ma problemy z koncentracją i pamięcią. Często towarzyszą mu stany depresyjne. Charakterystyczne dla tej choroby jest uczucie stałego zimna, i to mimo wysokich temperatur panujących na zewnątrz. Pojawia się problem z perystaltyką jelit, zaparcia. Spowalnia również praca serca.  Niedoczynność tarczycy wpływa również na funkcje skóry i jej przydatków. Skóra staje się sucha i szorstka, bardzo często obserwujemy objaw „brudnych łokci” – pogrubiony, zrogowaciały i pociemniały naskórek na łokciach i kolanach. W zaawansowanej chorobie pojawia się obrzęk twarzy, powiek i rąk.  Włosy w niedoczynności stają się szorstkie, łamliwe, często bardzo suche. Są osłabione w związku z czym zaczynają wypadać (zwykle po ok 2-4 miesiącach od początku choroby). Początkowo chory może nie zauważać różnicy, ale z czasem proces ten się nasila. U osoby zdrowej ok 90% włosów pozostaje w fazie aktywnego wzrostu, w przypadku niedoczynności duży odsetek znajduje się w fazie spoczynku, w której łatwo wypada. Włosy wypadają na całej powierzchni głowy, albo tylko w niektórych obszarach. Czasem wypadaniu włosów towarzyszy również tzw. objaw Herthoga – przerzedzenie ok 1/3 długości brwi od zewnętrznej strony.                 
                Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z nadczynnością, niedoczynnością czy procesem autoimmunologicznym, wypadania włosów związanego z zaburzoną pracą tarczycy nie można powstrzymać żadnymi zabiegami kosmetycznymi. Jedyną skuteczną metodą jest ustabilizowanie poziomu hormonów. Pomocna w tym przypadku może okazać się właściwie ułożona dieta. Nie oznacza to, że należy ignorować prawidłową pielęgnację, jednak dopiero przywrócenie równowagi hormonalnej zatrzyma proces wypadania i spowoduje odrost włosów. Na szczęście w przypadku chorób tarczycy proces łysienia jest zwykle odwracalny.             
LITERATURA ( w kolejności przypadkowej):
1. Zaburzenia hormonalne, red. M. Pawlikowski, PZWL, Warszawa 2003.
2. Choroby włosów i skóry owłosionej, red. L. Brzezińska - Wcisło, Termedia, Poznań 2015.
3. www,endokrynologia.net, autor dr J. Belowski 

4. Herrmann F., Muller P., Lohmann T. Endokrynologia w praktyce klinicznej, PZWL, Warszawa 2009

czwartek, 7 lipca 2016

Łojotokowe zapalenie skóry głowy cz.I - Skąd to się bierze?


Pewnego dnia na twojej skórze pojawia się coś, co przypomina łupież. Towarzyszy mu stan zapalny, masz wrażenie, że skóra jest mocno napięta, w dodatku swędzi. Wcześniej miałeś problemy z przetłuszczającymi się włosami, a na skórze pojawiały się dziwne krostki?  Cóż, wygląda na to, że dopadło Cię łojotokowe zapalenie skóry głowy. 

                Niestety, musisz mieć świadomość, że ta choroba ma charakter przewlekły i nawracający. Jej nawroty pojawiają się zwłaszcza wtedy, gdy z różnych powodów spada odporność. Łojotokowe zapalenie może dotyczyć również skóry twarzy, zwłaszcza okolic między brwiami, skrzydełek nosa, ale także uszu, łącznie z kanałami słuchowymi, klatki piersiowej, pach czy pachwin.      
Przyczyna choroby jest złożona, a składają się na nią: nadaktywność gruczołów łojowych, nieprawidłowy skład sebum i rozrost kolonii drożdżaka z rodziny Malassezia. Gruczoły łojowe produkując w nadmiarze sebum o nieprawidłowym składzie, które pokrywa naskórek i blokuje mieszki włosowe.  Drożdżak, który żywi się lipidami naskórka i łoju,  powoduje świąd, co z kolei może skutkować drapaniem i w konsekwencji infekcją bakteryjną, czego efektem jest pogłębienie się stanu zapalnego.  Zmianom towarzyszy często nieprzyjemny zapach skóry, szczególnie, kiedy choroba ma charakter mocno łojotokowy. Silny łojotok powoduje, że gęste sebum oblepia włosy u nasady, co utrudnia ich rozczesywanie i aplikację preparatów leczniczych.  Jeśli nie zaczniesz leczenia ryzykujesz utratą włosów i oczywiście pogłębianiem się problemów.
fot. ŁZS - źródła własne

Choroba może przebiegać również z mocno nasiloną keratynizacją mieszków włosowych i silnie przylegającą do skóry łuską. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy w łoju brak jest kwasu linolowego i skwalenu. Ten drugi składnik zapewnia skórze ochronę przed drobnoustrojami chorobotwórczym i jest naturalnym antyoksydantem. Łuska gromadząca się na skórze przypomina łuskę łuszczycową i bardzo trudno oddzielić ją od naskórka.            

fot. ŁZS - źródła własne

    Czynnikami zwiększającymi ryzyko i zaostrzającymi przebieg choroby są zaburzenia neurologiczne i psychiatryczne, choroby metaboliczne, dysfunkcje układu odpornościowego, zaburzenia hormonalne, przyjmowanie niektórych leków, uszkodzenia skóry, nieprawidłowa dieta, niewłaściwa  pielęgnacja.
Przebieg choroby u każdego może być nieco inny, dlatego nie u każdego terapia wyglądać będzie w ten sam sposób. Najważniejszą sprawą jest złagodzenie stanu zapalnego poprzez ograniczenie rozrostu drożdżaka, a także odblokowanie ujść mieszków włosowych i usunięcie zalegającej łuski.  Najczęściej w tym celu stosujemy rozmaite szampony i płyny, bardzo przydatne są również preparaty o działaniu keratolitycznym (złuszczającym).  W niektórych przypadkach konieczne jest wspomaganie leczenia doustnymi środkami przeciwgrzybicznymi, przydatna może okazać się także suplementacja, zwłaszcza ta ukierunkowana na podniesienie odporności. 
W preparatach przeznaczonych do pielęgnacji skóry z ŁZS znajdziesz różne substancje. Zwykle jest tak, że coś pasuje jednym, a innym już nie, dlatego często dobór środków pielęgnacyjnych polega na zastosowaniu metody prób i błędów. Najczęściej spotykane składniki to:
- Kwas salicylowy - należy do grupy niesterydowych leków przeciwzapalnych. Odkażający, keratolityczny i keratoplastyczny (zmiękczający). Ze względu na swoją lipofilność wnika w głąb mieszków włosowych i działa bezpośrednio na gruczoły łojowe. Odblokowuje pory i doskonale oczyszcza skórę. Jeśli jednak masz uczulenie na salicylany (np. na aspirynę), nie jest to składnik dla Ciebie.    
- Pirokton olaminy - substancja aktywna zwłaszcza wobec grzybów z rodziny Malassezia, jest również skuteczny wobec innych grzybów pasożytniczych i niektórych bakterii.  
- Cyklopiroks - jest miejscowym lekiem przeciwgrzybiczym. Wykazuje również pewne działanie przeciwuczuleniowe i przeciwzapalne. Aktywny w stosunku do części bakterii gram- ujemnych i  gram - dodatnich. 
 - Disiarczek selenu - ma właściwości przeciwłupieżowe i przeciwgrzybicze, zmniejsza ponadto świąd. Selen wykazuje także działanie przeciwutleniające dzięki czemu sprzyja łagodzeniu stanów zapalnych.
- Ketokonazol - jest lekiem syntetycznym, działającym w zależności od stężenia grzybostatycznie lub grzybobójczo. 
- Pirytonian cynku - wykazuje działanie przeciwgrzybicze i częściowo przeciwbakteryjne. Hamuje podziały komórkowe zapobiegając namnażaniu się łuski. Ma ponadto właściwości przeciwzapalne i działa kojąco na podrażnioną skórę. 
- Dziegieć - ma właściwości aseptyczne i bakteriobójcze. Szczególnie korzystne działanie wykazuje dziegieć brzozowy, stosowany od wieków jako lek na różne dolegliwości skórne. Działa on przeciwzapalnie i keratolitycznie, łagodzi świąd, miejscowo znieczula i odkaża. 
- Siarka - substancja o właściwościach przeciwłupieżowych, przeciwbakteryjnych i przeciwgrzybiczych. Dodatkowo działa keratolitycznie i normalizuje pracę gruczołów łojowych. 
- Mocznik -  w terapii ŁZS stosowany głównie ze względu na swoje silne właściwości złuszczające. Jego działanie zależne jest od stężenia w produkcie. Ma dużą zdolność pochłaniania wody dzięki czemu pomaga utrzymać prawidłowe nawilżenie naskórka. Nie podrażnia, dlatego może być stosowany w wyższych stężeniach nawet przy wrażliwej skórze. 
- Kortykosteroidy - tylko w produktach na receptę. Pomagają zwalczyć ostry stan zapalny, jednak ze względu na spore skutki uboczne mogą być stosowane tylko przez krótki czas. 
Składniki preparatów pielęgnacyjnych dla skóry z łupieżem i łojotokiem to również ekstrakty roślinne i olejki eteryczne, im jednak poświęcony będzie osobny post. 
                Coraz częściej lekarze dermatolodzy decydują się, w przypadku osób z ŁZS, na terapię izotretinoiną. Jest ona niewątpliwie bardzo skuteczna, niesie jednak spore obciążenie dla organizmu i nigdy nie powinna być podejmowana na własną rękę. Retinoidy upośledzają działanie gruczołów łojowych, dzięki czemu długotrwale powstrzymują łojotok i związany z nim stan zapalny. Działają również w sposób normalizujący na proces rogowacenia naskórka. Trzeba jednak pamiętać, że silnie obciążają wątrobę, dlatego konieczna jest stała kontrola parametrów takich jak trójglicerydy, cholesterol, próby wątrobowe. W trakcie terapii, jak i kilka miesięcy po niej nie należy zachodzić w ciążę, lek bowiem wykazuje właściwości teratogenne, może więc doprowadzić do uszkodzenia płodu lub poronienia.  Ważnym aspektem jest również przesuszanie się w trakcie terapii błon śluzowych, gałki ocznej, a czasem całego naskórka. Niezbędna jest zatem prawidłowa pielęgnacja i nacisk na przywrócenie nawilżenia tych okolic. Mogą pojawić  się również inne skutki uboczne, takie jak wypadanie włosów czy stany depresyjne. Mogą, ale nie muszą, każdy bowiem reaguje na leczenie w sposób indywidualny. Zawsze musi być ono jednak przedyskutowane z lekarzem, a pacjent powinien uzyskać odpowiedzi na swoje wątpliwości i obawy. Taką decyzję trzeba podjąć świadomie, znając wszelkie za i przeciw. Jeśli bilans zysków i strat przeważa na korzyść tych drugich może warto rozważyć inne opcje.

wtorek, 17 maja 2016

Łysienie androgenowe - nie tylko męski problem

Zadbane i mocne włosy są atrybutem urody nie tylko kobiet ale i mężczyzn. Kiedy zaczynają wypadać, przerzedzać się, niejednokrotnie wpadamy w popłoch i chwytamy się na oślep każdej możliwości zmiany tego stanu rzeczy. Zapominamy jednak, że aby skutecznie przeciwdziałać trzeba znać przyczynę.           
Jednym z najczęstszych powodów przerzedzania się włosów, a w konsekwencji łysienia
u obu płci jest tzw. łysienie androgenowe. Jak sama nazwa wskazuje jest ono silnie powiązane z układem hormonalnym, a tendencję do wystąpienia zmian mamy zapisaną w genach.          
Androgeny to hormony występujące fizjologicznie w ciele mężczyzn, choć w niewielkich stężeniach są również obecne u kobiet. Ich najbardziej znanym przedstawicielem jest testosteron, który pod wpływem enzymu  - 5-alfa-reduktazy - ulega przemianie do nawet dziesięciokrotnie silniejszego dihydrotestosteronu (DHT). Ludzkie mieszki włosowe wyposażone są w receptory androgenowe, które mogą silnie reagować na podwyższone stężenie DHT.  Siła reakcji zależna jest m.in. od tego, w jakim obszarze ciała mieszki się znajdują. Zdecydowanie największą podatność na działanie testosteronu wykazują mieszki okolicy czołowej, natomiast reakcja okolicy potylicznej praktycznie nie występuje, co oczywiście przekłada się na utratę włosów w tych okolicach.  
Mechanizm łysienia androgenowego polega na zmianie długości poszczególnych etapów cyklu włosowego – skróceniu ulega faza aktywnego wzrostu (anagen), wydłuża się natomiast faza spoczynku (telogen), w której włos łatwo wychodzi
z mieszka włosowego. Odrastające włosy są cieńsze, krótsze, słabiej zabarwione. Pod wpływem DHT mieszki włosowe ulegają miniaturyzacji, degradacji a na koniec całkowicie zanikają. Dzieje się tak ponieważ hormon ten łącząc się z receptorem zwęża mieszki włosowe blokując w efekcie wzrost włosa. Ciekawym zjawiskiem jest tzw. „paradoks androgenowy” polegający na  tym, że te same hormony, które powodują łysienie, powodują również wzmożony porost włosów na innych obszarach ciała.        
W przypadku łysienia androgenowego zwykle nie obserwujemy gwałtownego wypadania włosów. W ciągu dnia tracimy ilość uważaną za fizjologiczną, problemem jest jednak właśnie ich osłabiony odrost, co w konsekwencji prowadzi do przerzedzenia i stopniowego łysienia. Problem ten u mężczyzn zaczyna się zwykle między 20 a 40 r.ż, u kobiet pierwsze objawy można zaobserwować najczęściej po 30 r.ż. W przypadku kobiet nie zawsze przyczyną będzie zbyt wysoki testosteron, ale jego nieprawidłowy stosunek do estradiolu.  
Utrata włosów w przypadku panów dotyczy początkowo okolicy skroniowo- czołowej – tworzą się tzw. zakola – i szczytu głowy i stopniowo postępuje. U pań zwykle dochodzi do przerzedzenia włosów na szczycie głowy, przypadki całkowitej ich utraty są rzadsze. 

            
Nie ma jednego sposobu leczenia łysienia androgenowego, a każdy przypadek powinien być traktowany indywidualnie. W terapii wykorzystywane są szczególnie dwa popularne środki: minoxidil i finasteryd. Minoxidil jest substancją do użytku zewnętrznego, dostępnym w stężeniach 2 i 5%. Pobudza on przepływ krwi przez naczynia włosowate pobudzając jednocześnie proces mitozy w komórkach mieszka włosowego. Zwykle pierwsze efekty jego stosowania widoczne są po upływie 2 miesięcy, ale na silny wzrost włosa trzeba czekać około roku. Substancja ta słabo się wchłania i po zaprzestaniu stosowania blisko 95% jest eliminowana z organizmu, co skutkuje powrotem owłosienia do stanu wyjściowego. Minoxidil może powodować podrażnienia skóry, czasem pojawiają się również skutki uboczne w postaci nadmiernego owłosienia na twarzy (objawy hipetrychozy).  
W przypadku przedawkowania (np. przy stosowaniu na uszkodzoną skórę) mogą pojawić się objawy ze strony układu sercowo – naczyniowego, takie jak tachykardia, bóle wieńcowe, spadek ciśnienia czy duszności.  
          W przypadku finasterydu dochodzi do zahamowania działania 5-alfa-reduktazy, co hamuje proces przemiany testosteronu w DHT, co z kolei powoduje zatrzymanie procesu łysienia głównie przez zatrzymanie miniaturyzacji mieszków włosowych. Substancja ta podawana jest w formie tabletek , a efekt odstawienny jest właściwie natychmiastowy – po zaprzestaniu kuracji wracamy do punktu wyjścia. Finasteryd jest środkiem skutecznym jedynie w przypadku łysienia androgenowego męskiego i nie powinien być podawany kobietom. Trzeba również mieć na uwadze skutki uboczne, takie jak obniżone libido czy impotencja. Nie oznacza to oczywiście, że każdego poddającego się terapii takie problemy dotkną, ale warto mieć pełen obraz sytuacji nim poddamy się terapii.  Silniejszy od finasterydu jest dutasteryd, blokujący wytwarzanie DHT. W randomizowanych badaniach na grupie 917 mężczyzn udowodniono jego większą skuteczność przy bardzo podobnych efektach ubocznych.  U kobiet w leczeniu tego rodzaju łysienia stosowany jest spironolakton lub octan cyproteronu (CPA), które zaliczamy do blokerów receptorów androgenowych, a także etsrogeny. CPA jest popularnym lekiem stosowanym w przypadku trądziku i hirsutyzmu, niestety on również niesie z sobą skutki uboczne, takie jak spadek libido, depresja, wzrost wagi, bolesność piersi czy zaburzenia funkcji wątroby. Źródła donoszą o sporej skuteczności stosowania spironolaktonu. Jest on środkiem moczopędnym, dlatego należy w trakcie terapii kontrolować poziom elektrolitów. Spironolakton ma przynosić najlepsze wyniki w połączeniu z zewnętrzną terapią minoksidilem.  
                Oprócz drogi farmakologicznej istnieje również droga trychologii kosmetycznej połączona z właściwą dietą i uzupełnianiem niedoborów odpowiednio dobraną suplementacją.  Warto sięgać po preparaty uzupełniające krzem , cynk, miedź, NNKT,
a także witaminy z grupy B. W diecie nie powinno zabraknąć białka i przeciwutleniaczy, bardzo ważne jest również – choć może się to wydawać oklepanym frazesem – picie odpowiedniej ilości dobrej jakości wody.
Kosmetyki do pielęgnacji włosów wypadających będą zawierały składniki pobudzające ukrwienie, łagodzące podrażnienia  i wzmacniające mieszki włosowe. Można tu wymienić choćby wyciągi z szyszek chmielowych, oczar wirginijski, witaminy, ekstrakty z rozmarynu, szałwii czy tymianku, pantenol, oleje roślinne i niezwykle skuteczną palmę sabalową. Prawidłowa pielęgnacja powinna obejmować nie tylko mycie włosów, ale także regularny peeling skóry głowy preparatami trychologicznymi i automasaż pobudzający ukrwienie. W gabinetach trychologicznych z kolei można poddać się zabiegom pielęgnacyjnym i stymulującym.  Dla pobudzenia skóry stosowane są prądy d’Arsonvala, światło LED, laser LLLT, mezoterapia mikroigłowa, elektrostymulacja a także zabiegi z pogranicza kosmetologii i medycyny estetycznej, jak karboksyterapia. Najbardziej radykalnym rozwiązaniem jest poddanie się przeszczepowi włosów, który niestety nie zawsze jest w 100% skuteczny.      
Podejmując decyzję o terapii należy poznać jej możliwości, rozpatrzyć wszystkie „za” i „przeciw” i spokojnie przemyśleć na ile jesteśmy w stanie zaakceptować zmiany w swoim wyglądzie i jak duży dyskomfort będą nam one sprawiać. Trzeba pamiętać również, że żadne leczenie farmakologiczne nie powinno być podejmowane na własną rękę.