wtorek, 27 września 2016

Niedoceniany darsonval....

    Współczesna technologia pozwala nam stosować w zabiegach kosmetycznych i trychologicznych coraz bardziej nowoczesne urządzenia. Dzięki temu możemy proponować naszym klientom coraz skuteczniejsze rozwiązania. Czy to jednak oznacza, że stare metody odeszły do lamusa i nie warto do nich wracać?
    Chciałam dziś napisać Wam o zabiegu, który w kosmetyce został nieco "odsunięty na bok" na korzyść innych, moim zdaniem nie koniecznie tak skutecznych. Trychologia natomiast ciągle korzysta z jego dobrodziejstw. Niejednokrotnie w ciągu 11 lat swojej pracy zawodowej miałam okazję obserwować jego działanie. Dziś już nie wyobrażam sobie gabinetu funkcjonującego bez prądów d'Arsonvala.
Pierwszy aparat wytwarzający prądy wielkiej częstotliwości został skonstruowany przez Nikola Teslę w roku 1891. Rok później francuski fizjolog Jacques d'Arsonval wprowadził je do lecznictwa, gdzie zagościły na stałe. Są prądami o częstotliwościach 300-500 kHz, długości fali 600-1000 nm i natężeniu kilku miliamperów.
Zabieg wykonuje się wykorzystując elektrody wtopione w środek elektrod szklanych, nazywanych pelotami. Peloty są najczęściej wypełnione gazem szlachetnym, a od rodzaju gazu zależy kolor jakim peloty "wypełniają się" w trakcie zabiegu. W momencie zbliżania urządzenia do skóry następuje delikatne iskrzenie, które jest wynikiem wyładowania elektrycznego. Specyficzny zapach towarzyszący wyładowaniom to ozon, gaz, który poprzez utlenianie działa destrukcyjnie na drobnoustroje chorobotwórcze uszkadzając białka ich błon komórkowych. Ta właściwość jest wykorzystywana m.in. w terapiach skór trądzikowych, także w trądziku występującym na skórze głowy.
    Prądy d'Arsonvala powodują wytworzenie w tkankach bardzo słabego ciepła, które wpływa na zakończenia nerwowe, ale również na mikrokrążenie skórne. Miejscowe przekrwienie sprzyja pobudzeniu komórkowej przemiany materii, odtoksycznieniu skóry, odżywieniu i dotlenieniu tkanek. Wpływając na zakończenia nerwowe prądy te działają również lekko drażniąco i stymulująco.  
fot. Darsonwalizacja - źródło własne
      Zabieg wykonuje się w seriach, a jedna sesja to czas 4-8 minut. Sesję taką powtarzać można nawet codziennie jeśli istnieją do tego wskazania. A należą do nich:
- łojotok skóry głowy
- źle ukrwiona i słabo odżywiona skóra głowy
- pojawianie się wykwitów trądzikowych
- wypadanie włosów na różnym podłożu
- łysienie androgenowe
Właściwie przeprowadzana darsonwalizacja pozwala na uzyskanie normalizacji pracy gruczołów łojowych, a dzięki temu redukcję przetłuszczania włosów i stanów zapalnych na tym podłożu. Pomaga także ograniczyć występowanie łupieży łojotokowego i wywołanego obecnością drożdżaków. Zabieg wzmacnia cebulki włosów, dotlenia je i odżywia, dzięki czemu wpływa na kondycję włosów przywracając ich witalność i zdrowy wygląd. Poprawa ukrwienia wiąże się również z ograniczeniem wypadania włosów i przyspieszeniem ich odrostu. Po zastosowaniu prądów skóra jest również lepiej przygotowana na wchłanianie składników aktywnych, dlatego warto poprzedzać nim również inne działania pielęgnacyjne. 
  Trzeba jednak pamiętać, zwłaszcza, jeśli zechcecie wykonywać darsonwalizację w zaciszu własnego domu, że są sytuacje, w których zabieg ten jest przeciwwskazany. Należą do nich:
- ciąża
- rozrusznik serca
- metalowe implanty w organizmie
- skóra nadreaktywna, trądzik różowaty
- stany zapalne skóry
- przerwanie ciągłości naskórka
- choroby nowotworowe
- gorączka
- epilepsja
- zaawansowana miażdżyca naczyń
- nadciśnienie, szczególnie nieuregulowane ciśnienie
- zaawansowane choroby serca
  Reasumując, warto sięgać po stare i sprawdzone sposoby, nie zawsze ulegają przeterminowaniu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz