czwartek, 18 sierpnia 2016

Łuszczyca - trudny problem

Łuszczyca to jedna z tych chorób, która obciąża nie tylko ciało ale także psychikę. Przybierać może różne postacie, najczęściej jednak zajmuje obszar łokci, kolan, obszar lędźwiowy, a także owłosioną skórę głowy. Jej objawem są czerwone grudki pokryte srebrnobiałą łuską, które mogą zlewać się ze sobą i zajmować duże powierzchnie skóry. Niestety świadomość społeczeństwa na temat tej choroby wciąż jest znikoma, a osoby chore często są traktowane jak „trędowate”. Tymczasem łuszczyca jest silnie związana z genetyką i nie da się nią zarazić.
          Bezpośrednia przyczyna choroby nie została jeszcze poznana. Jej podłoże jest wielokierunkowe, niewątpliwie jednak duże znaczenie ma tu układ odpornościowy. Choroba ma zdecydowanie charakter autoimmunologiczny, co oznacza, że organizm traktuje własne tkanki jako obce i zaczyna je atakować. Za ochronę organizmu przed drobnoustrojami chorobotwórczymi odpowiedzialne są m.in. limfocyty T. To właśnie one w przypadku łuszczycy atakują komórki skóry, powodują uwolnienie cytokin, na skutek czego powstaje stan zapalny, a podział komórek naskórka zostaje przyspieszony. U osoby zdrowej proces przejścia komórki naskórka z warstwy podstawnej do warstwy rogowej i jej wyłuszczenie trwa około 4 tygodni. W przypadku łuszczycy czas ten skraca się nawet do 4 dni, co skutkuje nagromadzeniem się martwych komórek na powierzchni zapalnych grudek w postaci silnie przylegającej łuski. Zjawisko to nazywa się parakeratozą.
rys. Łuszczyca skóry głowy , źródło: www.fotolia.pl

O ile nadal nie jesteśmy  w stanie określić przyczyny pojawiania się łuszczycy, o tyle znane są czynniki, które stają się zapalnikami uaktywniającymi wysiew zmian. Zalicza się do nich przede wszystkim stres, zarówno nagły i silny, jak i przewlekły. Duże znaczenie mają również zmiany hormonalne, ostre infekcje bakteryjne i wirusowe, infekcje przewlekłe (stany zapalne zatok, zębów, przydatków czy pęcherzyka żółciowego), a także mechaniczne drażnienie skóry czy zbyt intensywne leczenie zewnętrze. Zapalnikami mogą być również przyjmowane leki, szczególnie z grupy beta-blokerów, środki przeciwmalaryczne, lit (stosowany w psychiatrii), wszechobecne niesterydowe leki przeciwzapalne, a także leki zawierające salicylany. Trzeba również podkreślić, że na zaostrzenie zmian mogą wpływać przyjmowane kortykosteroidy, które są jeszcze czasem stosowane w terapii łuszczycy. Podawane doustnie czy w zastrzykach początkowo powodują wycofanie się zmian, ale bardzo szybko pojawiają się nawroty i to w zaostrzonej postaci.    
        Łuszczyca skóry głowy zwykle jest pierwszym objawem choroby uogólnionej, rzadko może stanowić jej jedyny objaw. Na początku pojawiające się zmiany są liczne, ale raczej drobne. Z upływem czasu przybierają charakter zlewny, tarczki mogą osiągać wielkość nawet 2-3 cm. Zmianom często towarzyszy dokuczliwy świąd, może dojść do wypadania włosów, pojawić się mogą również dolegliwości bólowe. Typowe jest wychodzenie stanu zapalnego ok 1-1,5 cm poniżej linii włosów, szczególnie na skórze czoła i za uszami. Często zmiany pojawiają się również w uszach. Skóra bardzo mocno się łuszczy. W łuszczycy skóry głowy przy zaostrzeniu zmian obserwuje się również rozrost kolonii Malassezia globosa (grzybów patogennych).         
Sama struktura włosów w łuszczycy nie ulega zmianie, jednak u części osób pojawia się nadmierne ich wypadanie związane ze skróceniem fazy aktywnego wzrostu, spowodowanego najczęściej stanem zapalnym. W większości przypadków włosy odrastają, jednak w bardzo ciężkim przebiegu choroby może dojść do łysienia bliznowaciejącego. Jeśli jedynymi objawami choroby są zmiany na głowie przed podjęciem terapii trychologicznej musimy upewnić się, że przyczyną nie jest grzybica skóry owłosionej, wyprysk pieniążkowaty, odmiana łuszczycopodobna podostrego tocznia rumieniowatego czy pseudotinea aminatace (choroba nie ma polskiej nazwy).          
            Pierwszym etapem leczenia łuszczycy skóry głowy jest zawsze pozbycie się łuski. W tym celu stosuje się środki złuszczające głównie na bazie 5% kwasu salicylowego lub 20-40% mocznika. W żadnym wypadku nie należy łusek zdrapywać ani usuwać mechanicznie, ponieważ może to spowodować wysyp zmian. Kolejnym etapem jest zastosowanie preparatów o działaniu redukującym podziały naskórkowe i przeciwzapalnym. Do najbardziej popularnych należy cygnolina, często podaje się również pochodne witaminy D, a także kortykosteroidy. Pomocniczo stosuje się szampony dziegciowe, szczególnie, jeśli chory źle reaguje na cygnolinę. Sam dziegieć ma słabe działanie przeciwłuszczycowe i powoduje uwrażliwienie skóry na światło. W początkowym stadium łuszczycę łatwo pomylić z łupieżem. Bardzo często chorzy próbują stosować ogólnodostępne szampony drogeryjne, co nie tylko nie przynosi pożądanych efektów, ale może jeszcze zaostrzyć problem.       
W zaawansowanych przypadkach konieczne może okazać się włączenie leczenia ogólnego. Podaje się wówczas doustnie retinoidy, leki immunosupresyjne a nawet hydroksykarbamid. Pomocniczo, w przypadku niewystarczających efektów terapeutycznych stosowane jest naświetlanie promieniami UV, często w połączeniu z psolarenami (metoda PUVA). Na świecie często stosowaną metodą leczenie jest podawanie leków biologicznych. Działają one bezpośrednio w miejscu pojawiania się choroby, a ich skutki uboczne są dużo mniejsze niż przy terapiach tradycyjnych. Polska jest jedynym krajem, w którym terapia lekami biologicznymi nie jest refundowana.             
            Pielęgnacja skóry głowy objętej łuszczycą powinna być bardzo ostrożna. Należy pamiętać, że nie wolno zdrapywać ani zrywać łusek, gdyż może to zaostrzyć stan zapalny. Uporczywe drapanie jest również najczęstszą przyczyną wypadania włosów w przebiegu łuszczycy. W codziennych zabiegach higienicznych należy stosować preparaty zalecone przez trychologa lub przepisane przez lekarza dermatologa. Trzeba pamiętać, że skórę łuszczycową traktujemy jako bardzo wrażliwą, dlatego środki pielęgnacyjne powinny być precyzyjnie dobrane. Nie jest dobrym pomysłem nakładanie kolejnych warstw maści natłuszczających bez uprzedniego złuszczenia nagromadzonej łuski. Regularnie stosowane peelingi na bazie kwasu salicylowego, używanie kosmetyków o właściwościach łagodzących i delikatnych szamponów może znacznie poprawić kondycję skóry i samopoczucie chorego. W postępowaniu dermokosmetycznym w gabinecie trychologicznym pomocny może okazać się również zabieg karboksyterapii.



Literatura (w kolejności przypadkowej):
1. Nowicka D., Dermatologia. Podręcznik dla studentów kosmetologii, Wydawnictwo Medyczne Górnicki, Wrocław 2007.           
2.Wąski F., Baran E., Szepietowski J., Atlas chorób skóry, Volumed, Wrocław 1993.
3.Choroby włosów i skóry owłosionej, red. L. Brzezińska – Wcisło, Termedia, 2015.
4.Borzęcki A., Praktyczne wskazówki rozpoznawania i leczenia łuszczycy, www.luszczycalublin.republika.pl

wtorek, 2 sierpnia 2016

Te paskudne SLSy...;)


fot. fotolia.com

Laurylosiarczan sodowy, nazywany w skrócie SLS, to jeden z tych składników, który w dyskusjach na temat składu kosmetyków budzi wiele emocji. Oskarża się go o powodowanie stanów zapalnych skóry, chorób na podłożu alergicznym, a nawet nowotworów. Czy słusznie?       
                SLS jest stosowany powszechnie w detergentach i kosmetykach. Należy do grupy związków powierzchniowo czynnych, co w praktyce oznacza, że jego wodne roztwory umożliwiają emulgowanie i usuwanie zabrudzeń z powierzchni skóry i włosów. To, że Twój szampon, czy żel pod prysznic dobrze się pieni, to zasługa właśnie SLS lub jego kuzyna SLES, albo innych składników z tej grupy. Jako substancja myjąca i pianotwórcza SLS może powodować podrażnienia, dotyczy to jednak osób, które są wrażliwe na ten składnik. W innych przypadkach kontakt substancji ze skórą jest zbyt krótki, by mógł ją uwrażliwiać. To zupełnie tak, jak z każdą inną substancją, na którą jesteśmy uczuleni. Jeśli o tym wiemy oczywistym jest, że unikamy alergenu. Kiedy język puchnie Ci po zjedzeniu orzechów, raczej nie będziesz po nie chętnie sięgać prawda? Ale do rzeczy.  
                Na fali popularności tzw. kosmetyków ekologicznych, organicznych, bio itd. (żeby była jasność, jestem zwolenniczką poszukiwania dobrej jakości składników naturalnych w kosmetykach, uważam jednak, że we wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek) wokół SLS zgromadziło się wiele niedopowiedzeń i historii wyssanych z palca, które urosły do rangi prawd objawionych. Są powielane na blogach i stronach internetowych bez zweryfikowania ich prawdziwości.           
Badania in vitro i in vivo prowadzone od 1983 wykazały, że laurylosiarczan ma działanie drażniące w stężeniu ok 2% i wyżej. Działanie to pogłębiało się w przypadku zwiększania stężenia substancji. Trzeba jednak podkreślić, że dotyczyło one preparatów, które pozostawały na skórze przez dłuższy czas. W tym przypadku za bezpieczne uznano stężenie do 1% składnika w produkcie.            
Inaczej ma się sprawa z kosmetykami służącymi do krótkiego kontaktu ze skórą czy włosami, które są szybko zmywane. Tu nie wykazano drażniącego działania substancji. Wspomnieć również trzeba, że w badaniach stosowano czysty roztwór SLS. W kosmetykach substancja ta pełni rolę emulgatora i „zmywacza” i nigdy nie jest stosowana samodzielnie. W składzie dobrych preparatów zawsze znajdziecie substancje łagodzące drażniące działanie laurylosiarczanu, należy do nich choćby powszechnie stosowany pantenol.    
                Co się tyczy rzekomej rakotwórczości SLS – żadne badania jej nie potwierdziły. Podobnie rzecz ma się z kumulacją składnika w organizmie, jego przedostawaniu się do mózgu, nerek i innych organów. Nie bardzo potrafię zrozumieć skąd ten pomysł. Nie udało mi się znaleźć żadnego poważnego źródła potwierdzającego te sensacyjne wieści. Jeśli na takie natraficie, bardzo proszę o ich wskazanie. Podobnie nie udowodniono wpływu na DNA, rozwój płodu, a nawet na wywoływanie alergii.   
                Bez wątpienia SLS, jako substancja emulgująca może uszkadzać barierę hydrolipidową naskórka, jednak podkreślam, że wszystko zależy po pierwsze, od stężenia, po drugie od obecności innych substancji w kosmetyku. Jeśli więc skóra Twojej głowy jest z natury sucha i skłonna do podrażnień, czytaj dokładnie etykiety. W Twoim przypadku być może rezygnacja z SLS będzie korzystna. Piszę „być może” ponieważ wielokrotnie okazuje się, że to nie on jest winowajcą, jednak tego dowiedzieć się możesz jedynie dokładnie obserwując reakcje skóry na stosowane preparaty.      SLS (i jego nieco łagodniejsza wersja SLES) to bardzo dobra substancja myjąca, szeroko przebadana pod względem toksykologicznym i uznana przez wszystkie organizacje naukowe zajmujące się badaniami kosmetyków za bezpieczną. Oczywiście, możemy zaraz doszukiwać się „spiskowych” działań przemysłu kosmetycznego, ja jednak wolę zachować odrobinę zdrowego rozsądku, co w dobie internetowych – forumowych ekspertów od wszystkiego bywa bardzo trudne. Pamiętajmy, że – jak pisał Paracelsus - Dosis facit venenum. Dawka czyni truciznę, jeśli więc przesadzamy ze stosowaniem danego składnika, z dużym prawdopodobieństwem w końcu nam zaszkodzi. 

Źródła:
http://www.dweckdata.com/Research_files/SLS_compendium.pdf
http://www.kosmopedia.org/encyklopedia/sodium_lauryl_sulfate,1142
http://www.kosmopedia.org/bezpieczenstwo_kosmetykow/szkodliwe_skladniki_kosmetykow/
http://artofbeauty.com.pl/medycyna-estetyczna/poradnik/czytaj-etykiety-kosmetykow
materiały z konferencji i sympozjów kosmetycznych