wtorek, 24 stycznia 2017

Melatonina a łysienie androgenowe

Pisałam już o przyczynach i objawach łysienia androgenowego (AGA), pisałam również o najczęściej stosowanych terapiach. Kosmetolodzy, dermatolodzy i inni specjaliści zajmujący się problemami skóry od wielu lat szukają alternatywnych metod terapeutycznych. Powszechnie stosowany, doustny finasteryd, wykorzystywany w leczeniu AGA u mężczyzn, oraz popularny minoksydyl, stosowany miejscowo w przypadku łysienia u obu płci mają ograniczoną skuteczność, a przy tym mogą powodować dotkliwe skutki uboczne (np. ginekomastia w przypadku finasterydu, czy hipertrichoza przy stosowaniu minoksydylu).
Poniższy tekst jest opisem wyników badań opublikowanych pod tytułem "Topical Melatonin for Treatment of Androgenetic Alopecia" na stronie internetowej International Journal of Trichology" - link pod tekstem.

rys. fotolia.com

Melatoninę odkryto w 1958 roku. Początkowo badano przede wszystkim jej wpływ na rytm snu i czuwania, później pojawiły się także publikacje sugerujące, że ma ona wpływ na opóźnianie efektów starzenia. Dziś wiemy, że melatonina jest bardzo silnym, endogennym przeciwutleniaczem, który nie tylko hamuje przedwczesne starzenie, ale chroni też przed procesami zapalnymi i ma zdolność powstrzymywania apoptozy (zaprogramowanej śmierci komórki). Melatonina wytwarzana jest przez szyszynkę, niewielki gruczoł znajdujący się w mózgu. Niewiele osób zdaje sobie jednak sprawę, że jest ona również syntetyzowana i metabolizowana w ludzkiej skórze. Znajdują się tu m.in enzymy, które pozwalają na syntezę melatoniny z tryptofanu. Wysoką wrażliwość na melatoninę wykazują zwłaszcza mieszki włosowe, a badania in vitro ujawniły ich zdolność do biosyntezy tego hormonu. Melatonina wpływa na wzrost włosa, a także na proces pigmentacji. Przede wszystkim jednak ogromne znaczenie mam jej działanie antyoksydacyjne. 
Łysienie androgenowe jest najczęstszą przyczyną utraty włosów, a pojawia się zarówno u kobiet jak i u mężczyzn. Jest ono uwarunkowane genetycznie, zależne od gospodarki hormonalnej, wieku i innych czynników. Szacuje się, że u mężczyzn występuje najczęściej po 40 r.ż., u kobiet natomiast  często towarzyszy okresowi menopauzy. Istnieją również doniesienia, że patogeneza AGA może wiązać się z mikrozapaleniem i zwłóknieniem w obrębie mieszków włosowych, choć badania na ten temat nie są jeszcze wystarczające. Tego rodzaju zmiany są związane z zaburzeniami flory bakteryjnej skóry, spowodowanymi przez stres oksydacyjny, toksyny, czy stany łojotokowe. Nadprodukcja wolnych rodników upośledza naturalny system obronny komórek skóry, a co za tym idzie, również uszkodzenie mieszków włosowych. Udowodniono m.in,, że w przypadku AGA fibroblasty warstwy brodawkowej wykazują zwiększoną wrażliwość na stres oksydacyjny. 
Po odkryciu, że melatonina syntetyzowana jest również w mieszkach, obserwowano jej wpływ na fazy wzrostu włosa. W badaniach in vitro wykazano, że już 30 mikromoli substancji znacznie przyspiesza tempo wzrostu włosa, w porównaniu z niższymi stężeniami. 
Idąc tym tropem na przełomie kilku lat przeprowadzono pięć paneli badawczych, a także badania przedkliniczne na temat wpływu melatoniny na proces łysienia androgenowego. Badania polegały na aplikacji miejscowej roztworu melatoniny raz dziennie, przed snem, przez okres 6 miesięcy. Grupę badawczą stanowili wolontariusze - mężczyźni i kobiety w I i II stadium AGA, a także z ogólną utratą włosów. Wyniki zbierano za pomocą standaryzowanych kwestionariuszy, badania metodą TrichoScan, metodą 60-sekundowego testu zliczania włosów i testu pociągania. Co udało się wykazać?
1. Po 30 i 90 dniach w badaniu obserwacyjnym i na podstawie kwestionariuszy stwierdzono znaczne zmniejszenie stopnia nasilenia łysienia.
2. W badaniu TrichoScan w grupie 35 mężczyzn po 3 i 6 miesiącach u ponad 50% badanych zaobserwowano znaczny wzrost gęstości włosów (odpowiednio o 29% i 41%).
3. W 60-cio osobowej grupie z nasilonym wypadaniem zaobserwowano jego znaczną redukcję u kobiet.
4. W badaniu, w którym udział brała grupa 1800 osób, przeprowadzanym w 200 ośrodkach zaobserwowano, że znacznie zmniejszyła się częstotliwość pozytywnego testu pociągania. Odsetek badanych z ujemnym testem pociągania wzrósł z 12,2% do 61,5%. Dodatkowo zaobserwowano również zmniejszenie problemów łojotokowych.
5. W żadnym z badań nie zaobserwowano istotnego podniesienia poziomu melatoniny endogennej w osoczu krwi. 
Badani dobrze tolerowali stosowanie preparatu. Wszystko to razem pozwala optymistycznie patrzeć na możliwość stosowania miejscowej melatoniny w trychoterapii łysienia androgenowego. Co istotne - nie obserwowano skutków ubocznych, ani negatywnych efektów odstawienia. Oczywiście potrzebne są kolejne badania, nie mniej melatonina wydaje się być właściwą alternatywą dla powszechnie stosowanych w tej przypadłości terapii.

Źródła (w kolejności i zapisie przypadkowym):
1. Tobias W FischerRalph M TrüebGabriella HänggiMarcello InnocentiPeter Elsner,  "Topical melatonin for treatment of androgenetic alopecia",  http://www.ijtrichology.com/, dostęp: 24.01.2016;
2. M. Świder Al-Amawi, M. Marchlewicz, A. Kolasa, L.Wenda - Różewicka, B. Wiszniewska, "Neuroendokrynna funkcja skóry", w : Postępy biologii komórki, t. 37, 2010, nr 4, str. 795-806.
3. M. Karasek, "Znaczenie kliniczne melatoniny", w: Postępy nauk medycznych,  2007, nr 10, s. 395-398

piątek, 6 stycznia 2017

Kim jesteś trychologu?

fot.fotolia.com

Dzisiejszy wpis chodził za mną już od dłuższego czasu. Zastanawiałam się jak go ugryźć, a dziś rano doszłam do wniosku, że najlepiej będzie pisać prosto z mostu. Chodzi mi o ostatnią falę półprawd i kompletnych kłamstw, jakie pojawiają się w sieci czy prasie na temat zawodu trychologa. Szczególnie tych, głoszonych przez środowisko dermatologów, z czym spotkałam się ostatnio w prasie branżowej. Zarzuca nam się rzeczy, od których włos się jeży na głowie. Ostatnio przeczytałam, że trcyholog może doprowadzić klienta do utraty zdrowia lub życia, gdyż nie będzie w stanie prawidłowo rozpoznać jego choroby (sic!)...Litości! Autorowi tych słów albo mocno mylą się fakty, albo bardzo nie chce się zagłębić w temat.  Trycholog kosmetyczny - a takich jest przeważająca ilość w naszym, jeszcze nie wielkim środowisku - to nie lekarz diagnosta i nie do niego należy rozpoznanie. Zajmujemy się diagnozowaniem - tak! - ale stanu skóry i włosów, a nie wykrywaniem chorób. Mogę z tego miejsca zapewnić, że żaden odpowiedzialny trycholog, a wierzę, że takich jest większość, nie podejmie się działań pielęgnacyjnych, czy wspomagających, zaznaczam, wspomagających leczenie, jeśli nie będzie miał pewności, że tym nie zaszkodzi klientowi. Zazrzut, że wypadanie włosów może być objawem wielu, czasem bardzo poważnych chorób, a my wszystkich wrzucamy do jednego worka, jest zarzutem co najmniej niedorzecznym. Z całym szacunkiem, ale to najczęściej od dermatologów przychodzą do mnie klienci z taką samą diagnozą, niezależnie od objawów. To zupełnie jakby powiedzieć, że kosmetyczki podejmując próby pielęgnacji skóry trądzikowej zagrażają życiu klientek, bo przecież może to być objaw np. guza jajnika.
Prawdą jest, że w Polsce nie ma zarejestrowanego zawodu trychologa, podobnie, jak jeszcze parę lat temu nie istniał ktoś taki jak podolog. Dziś natomiast trudno sobie wyobrazić, żeby pomocy z wrastającym paznokciem szukać - jak dawniej - u chirurga czy zwykłej kosmetyczki. Trycholog jest właśnie takim łącznikiem pomiędzy fryzjerstwem, kosmetyką a dermatologią. I nie oznacza to, że uzurpuje sobie prawo do leczenia. Faktem jest, że nie każdy może być trychologiem. Do wykonywania tego zawodu potrzeba umiejętności słuchania ludzi, a także łączenia wiedzy z wielu dziedzin: kosmetologii, fizjologii, dermatologii, dietetyki, fizjoterapii, chemii kosmetycznej, a nawet psychologii. Kto zatem może zostać trychologiem? Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Zapewne zdarzają się wsród nas osoby niekompetentne, tak jak bywają niekompetentni lekarze, i to mimo ukończenia studiów wyższych. Mamy jednak coraz więcej szkoleń na bardzo wysokim poziomie, uczelnie wyższe uruchamiają specjalizacje na kosmetologii i kierunki podyplomowe. Trychologia w Polsce rozwija się  i będzie się rozwijać. Zamiast więc rzucać sobie kłody pod nogi może warto pomyśleć o współpracy?  Pozostając jeszcze w temacie kształcenia pamiętajmy, że każdy klient ma prawo zapytać, jakie przygotowanie ma specjalista, do którego zwraca się o pomoc. Jeśli tego nie robi to już tylko i wyłącznie jego decyzja.
Rozpisałam się sie trochę, więc już tak drogą podsumowania:
1. Trycholog to specjalista pielęgnacji skóry głowy i włosów, tak jak kosmetolog dba o skórę i jej przydatki.
2. Trycholog kosmetyczny nie jest lekarzem, w związku z tym nie stawia jednoznacznych diagnoz i nie leczy chorób. Może natomiast,  i powinien zasugerować wizytę u lekarza i wykonanie potrzebnych badań, zanim podejmie działania pielęgnacyjne, lub jeśli problem uważany za kosmetyczny (np. łupież) mimo prawidłowej pielęgnacji nie ustępuje.
3. Jeśli trycholog bez wykształcenia medycznego podaje się za lekarza, to już kwestia nieetycznego zachowania danej osoby, a nie całej grupy zawodowej.
4. Trychologiem w Polsce na dzień dzisiejszy może być osoba po specjalistycznych szkoleniach lub ukończeniu studiów podyplomowych w tym zakresie. Już niedługo również uczelnie wyższe wypuszczą pierwszych absolwentów kosmetologii o specjalności trychologia.
5. Rzeczywistość pokazuje, że trycholog to czasem pierwszy kontakt lub wręcz przeciwnie - ostatnia deska ratunku dla osób z problemami włosowymi, bez względu na to, czy to się komuś podoba czy nie.